Uczelnia

Dla kandydata

Dla studenta

Kontakt

Zwiń menu
Publikacje

Ściąganie plików z Internetu – dr Łukasz Maryniak

dodano: 30 października 2023

Prawo autorskie jednoznacznie zabrania rozpowszechniania utworów bez zgody ich twórców. Niedopuszczalne jest zatem przesyłanie (udostępnianie) plików objętych ochroną prawnoautorską w Internecie (użytkownikom spoza grona najbliższych osób). Czy zgodne z prawem jest jednak pobieranie danych umieszczonych w Sieci przez inne osoby? Czy ma znaczenie ilość lub sposób ich ściągnięcia albo źródło z którego pochodzą?

 

 

Nie ulega wątpliwości, że udostępnianie utworów nieograniczonemu gronu Internautów (bez zgody twórcy) stanowi naruszenie autorskich praw majątkowych. Przepisy prawa (art. 23 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych)  opuszczają bowiem, w ramach tzw. dozwolonego użytku osobistego, korzystanie z utworu wyłącznie w kręgu najbliższych osób. Dozwolone jest zatem przesłanie piosenki, filmu, czy zdjęcia członkom najbliższej rodziny, czy też przyjaciołom, jednakże wyłącznie tym osobom.
Co jednak w przypadku, gdy nie chcemy rozpowszechniać danych, a jedynie wykorzystać określone materiały udostępnione w Sieci nielegalnie? Problematyka ta (zwłaszcza w przypadku ściągania danych, czyli tzw. downloadingu) jest wciąż przedmiotem kontrowersji z uwagi na to, że przy każdym przypadku pobraniu pliku z serwera, de facto następuje jego skopiowanie – nie tylko zatem „pobierający”, ale także pozostali użytkownicy Internetu nadal mogą mieć do niego dostęp. Taki stan niejednokrotnie prowadzi z kolei do pozbawienia twórcy należnego mu wynagrodzenia.

 

Browsing

 

Podstawowym sposobem „eksploatacji” danych dostępnych w Internecie jest tzw. browsing, czyli przeglądanie Sieci za pomocą przeglądarki internetowej (bez pobierania danych do pamięci urządzenia: komputera, czy smartfonu). W takim przypadku niezależnie od tego czy natrafimy na utwory rozpowszechnione w sposób legalny, czy też bezprawny, za ich „zobaczenie” nie grozi nam żadna odpowiedzialność. Sytuację tę można bowiem porównać do obejrzenia ilustracji w książce, umieszczonej tam niezgodnie z prawem przez wydawcę.

 

 

Streaming

 

Drugą, niezwykle popularną w dzisiejszych czasach formą surfowania po Internecie jest streaming, czyli oglądanie (słuchanie) utworów online, np. za pośrednictwem serwisu YouTube albo Faceebook. Nie chodzi oczywiście wyłącznie o coraz częstsze przypadki transmisji „na żywo”, ale również o odtwarzanie plików, które „na stałe” umieszczone są na serwerze. Także w tym przypadku nie ma wątpliwości, że Internauta nie może ponosić odpowiedzialności za to, że obejrzał filmik umieszczony w Sieci w sposób naruszający autorskie prawa majątkowe. W niektórych sytuacjach nie mamy bowiem nawet wpływu na to zapoznanie się z udostępnionymi treściami, ponieważ odtwarzanie następuje w sposób automatyczny (np. tryb podglądu w serwisie YouTube).
Co istotne, z punktu widzenia technicznego (a zatem także prawnego) streaming nie różni się zasadniczo od downloadingu (ściągania z Internetu). W obu przypadkach dochodzi bowiem do skopiowania utworu (lub jego fragmentu) dostępnego na serwerze oraz do jego pobrania do pamięci użytkowanego przez nas urządzania. Jedyną różnicą jest fakt, że wspomniane pobranie dokonane w ramach streamingu następuje jedynie tymczasowo – dane są następnie automatycznie usuwane. Okoliczność, że korzystaliśmy z jakiegoś dzieła jedynie przez krótki okres czasu nie ma jednak znaczenia dla odpowiedzi na pytanie czy zostały naruszone autorskie prawa majątkowe.

 

Downloading

 

Między innymi z uwagi na wskazane powyżej podobieństwa do streamingu, należy uznać, że pobieranie utworów z Internetu jest działaniem mieszczącym się w instytucji dozwolonego użytku osobistego, a zatem niestanowiącym naruszenia autorskich praw majątkowych. Należy przy tym jednak pamiętać o kilku poniższych zasadach.

  1. Pobieraniu plików nie może towarzyszyć udostępnianie danych, gdyż stanowi to niezgodne z prawem rozpowszechnianie utworów. Niedopuszczalne jest zatem ściąganie materiałów chronionych prawem autorskim za pośrednictwem tzw. torrentów (wykorzystujących sieci peer-to-peer), gdyż aplikacje używające tego protokołu co do zasady przesyłają pewną ilość danych w trakcie, gdy użytkownik pobiera interesujący go plik.
  2. Źródło, z którego pobierane są utwory, nie ma znaczenia dla oceny legalności zachowania internauty. Wprawdzie odmiennie orzekł Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (zob. wyrok z dnia 10 kwietnia 2014 r. w sprawie ACI Adam BV i in. przeciwko Stichting de Thuiskopie, Stichting Onderhandelingen Thuiskopie vergoeding, https://curia.europa.eu/juris/document/document.jsf?text=&docid=150786&pageIndex=0&doclang=PL&mode=lst&dir=&occ=first&part=1&cid=954774), jednakże wyrok ten nie dotyczył przepisów prawa polskiego. W tych natomiast trudno doszukać się normy, która uzależniałaby możliwość powołania się na dozwolony użytek osobisty, od umieszczenia utworu w danym „miejscu” (na danym polu eksploatacji) za zgodą twórcy. Jest to tym bardziej zasadne, że trudno sobie w praktyce wyobrazić, w jaki sposób internauci mieliby weryfikować „legalność” źródła, z którego chcą pobrać dany plik.
  3. Ilość pobieranych przez nas danych może mieć znaczenie. Szczegółowe omówienie tego zagadnienia wymagałoby przygotowania odrębnego artykułu. W tym miejscu należy zatem jedynie nadmienić, że bardzo częste ściąganie utworów w dużych ilościach (np. wielu filmów, całych albumów muzycznych) może zostać uznane za działanie niezgodne z art. 35 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, który stanowi, że „dozwolony użytek nie może naruszać normalnego korzystania z utworu lub godzić w słuszne interesy twórcy”. W dużym uproszczeniu można zatem stwierdzić, że ściąganie plików jest dozwolone, ale „w rozsądnych ilościach”, które np. nie będę stwarzać podejrzeń, że internauta wykorzystuje dzieła w sposób komercyjny.
  4. Niedopuszczalne jest pobieranie programów i gier komputerowych (bez zgody ich twórców), ponieważ art. 77 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych wprost wyłącza zastosowanie w stosunku do programów komputerowych (a za takie w mojej ocenie należy uznać również gry) instytucji dozwolonego użytku osobistego.

 

Brak możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności osób, które korzystają z utworów bezprawnie udostępnionych w Internecie budzi – w pewnym sensie zrozumiały – sprzeciw twórców, którzy niewątpliwie tracą w ten sposób część należnych im dochodów. Należy jednak podkreślić, że głównymi winowajcami tej sytuacji, tzn. osobami pozbawiającymi twórców godziwego wynagrodzenia, a pisząc dosadniej „piratami”, są ci, którzy rozpowszechniają utwory w Internecie, a nie tylko je pobierają.

 

Osobnym zagadnieniem jest konieczność zwiększenia dostępu do szeroko rozumianych dóbr kultury w Internecie z jednoczesnym wprowadzeniem systemu godziwej rekompensaty dla twórców. Nie wydaje się jednak, aby w XXI wieku w dobie powszechnej i natychmiastowej wymiany plików, rozwiązaniem problemów podmiotów autorskouprawnionych, miało być wprowadzanie kolejnych zakazów i ograniczeń w dostępie do ich dzieł.

 

Autor: dr Łukasz Maryniak

Nadchodzące wydarzenia
Pozostań w temacie
Zobacz wszystkie
Skip to content